hi :) to znowu ja. podczas kazdej przerwy od szkoly, robię razem z kuzynką sesję zdjęciową, żeby upamiętnić ten błogi czas. ten zwyczaj przerodził się już w tradycję. uwielbiam później oglądać efekty i wspominać te chwile. do tej pory nie mogę rozkminić, jak to jest, że aparat potrafi utrwalić chwilę, zanim ta przeminie. troche to dla mnie niepojęte. czesto nagrywamy też filmy, które są na tyle idiotyczne, że nikt nie może ich zobaczyć prócz nas. kocham moją kuzynkę za wszystko. gdzie tylko sięgnę pamięcią, ona już tam jest. wiekszosc najwspanialszych wspomnień wiążę właśnie z nią.
powyżej jest zdjęcie z dzisiejszej sesji.
boli mnie wszystko. wczoraj z okazji walentynek postanowiłam się połamać na snowboardzie. był to oczywiście moj pierwszy raz. miotalo mna jak szatan. dzisiaj nawet boli mnie kark, pomijając nogi, ręce i resztę ciała. oglądnęłam dzień wcześniej filmiki, żeby przynajmniej wiedzieć jak prawidłowo sie wywracać. chyba niewiele pomogły. najgorszy był wjazd na góre, bo wybrałam sie na wyciag orczykowy. niejednokrotnie unieruchomilam wyciąg. uciekła mi linka, za pozno złapalam albo zbyt pozno puściłam. mistrzowski był ostatni przypadek, gdy prawie bym wróciła z powrotem. zahaczyłam sie i nie moglam puścić tej linki. myslalam, ze sie zakopie pod snieg ze wstydu. mimo tego wszystkiego chce sie nauczyc jezdzic na desce i moze jeszcze jtr pojade do białki tatrzanskiej na wyciag siodłkowy. :D wiem, ze przynudzam, ale w nastepnych notkach postaram sie pisać o sprawach istotnych. wlasciwie kogo to interesuje jak wygladal moj pierwszy raz z deska ? wlasnie. xd