tytuł jednego ze spamowych mejli w mojej skrzynce: Unhappy Married People Dating Community.
Jeżeli jesteście łosie unhappy, to divorce, zamiast się datingować po kątach.
małżeństwo - fabryka dzieci, dobrego wrażenia i ogólnie pojętej normalności. z biznesowego punktu widzenia średnio rentowne i często bardzo ryzykowne przedsięwzięcie. niektórzy nie powinni w ogóle w to wchodzić, ale dobre wrażenie...
Oczywiście, zaraz ktoś mi powie, że jak ludzie już długo są razem, to mogą sobie wejść na głowę, pozdradzać się, poobrażać, pouprawiać sporty związane z przemocą, ale mam w d*** takie podejście!! Ten kij ma dwa końce, a może się okazać, że więcej. Uważam, że z powodzeniem można egzystować ze sobą w doskonałej atmosferze nawet 100 lat jeżeli się ze sobą rozmawia, dzieli pasje nawet do szorowania garów oraz ma do siebie szacunek. O szacunku pisałam dwie notki dalej. Na pewno po 100 latach nie będzie to to samo co na początku - starość, łupanie w krzyżu itd. - ale nikt nie powiedział, że związek musi się wypalić po 3 latach lub przeistoczyć w spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością. to żałosne dywagacje lekarzy, którzy próbują usprawiedliwić brak asertywności fałszywie pojętą biologią, że niby po 4 latach zauroczenie mija i coś tam się przestaje wydzielać.
chyba, że najważniejszy jest ten dating. shopping and fucking.bo to się właśnie opiera na jakimś zauroczeniu i narządach rodnych. czy to jest wszystko na co stać człowieka w XXI wieku?? obwarowanego dziełami literatury, sztuki, wynalazkami??
Za jakiś czas przeżre nam się Seks w Wielkim Mieście, 12 pozycji w łóżku, porady Cosmopolitan i skandaliki pseudogwiazdek. Co dalej?? Oto rozważanie na niedzielny wieczór, dla co niektórych - po "robiącej dobre wrażenie" modlitwie i obrzydliwym obowiązku małżeńskim.
.....