(ROZDZIAŁ 4) OPOWIADANIE. Zastanawiacie się pewnie jak to zniosłam. Cóż.. Łatwo nie było. Miałam wtedy 8 lat i wytrzymałą psychikę, której teraz, w wieku 16 lat, nic nie pokona. Im bardziej przywołuje to wspomnienie, tym bardziej wszystko inne, co bolało zmienia się w nic. Kayle.. Go kochałam, szczerze. Tak prawdziwej miłości można tylko pozazdrościć, serio.. Czemu z nim nie byłam? Bo każde jego 'Kocham Cię', 'jestem szczęściarzem', 'kotku, skarbie..' itp. było spowodowane tym, że było mu mnie żal. Rozumiecie? Nigdy mnie nie kochał, nie chciał mi SPRAWIAĆ PRZYKROŚCI, byłam pocieszeniem po niej. I jak się mam czuć do cholery, w chwili kiedy chłopak, który kiedyś jednym słowem uszczęśliwiał mnie do tych słodkich łez miłości, teraz potraktował mnie jak przedmiot!? Jak mam zaufać komuś innemu? Przeprosił mnie, a ja zamiast napisać 'spieprzaj', zatopiona w fali euforii jego słów mu wybaczyłam. Żałuję tego, cholernie żałuję. Jestem naiwna, to mój dość spory minus, choć czasem mam wrażenie, że właśnie to częste wybaczenie trzyma mnie przy racjonalnym myśleniu. Odczuwaliście kiedykolwiek ograniczenie zewnętrzne? Taką irytującą pustkę, która was wykańcza do takiego stopnia, że tę małą dziurę próbujecie wypełnić jeszcze większą? Mi towarzyszy niemalże stale.. Pewnego razu, zbyt bardzo próbowałam wyzbyć się owej pustki i jak zawsze - grubo za to zapłaciłam.. Mam na imię Aria. Włosy moje są ciemne i falowane o różnorodnych odcieniach brązu, a oczy błękitne, idealnie odwzorowują one moją duszę. Jeśli to nie problem - napiszcie, co sądzicie :)