Nie sądziłam, że jeszcze kiedykolwiek tu coś naskrobię. No dobra, może jednak trochę sądziłam.
Mam ochotę opisać wszystko, co działo się u mnie od września, ale znając życie nie będę potrafiła ubrać tego w słowa, albo stwierdzę, że pewne sprawy lepiej zostawić dla siebie.
Jak zawsze przed napisaniem tu czegokolwiek, przeczytałam kilka poprzednich notek. Zobaczyłam, jak wiele potrafi zmienić się przez rok. Trochę brakuje mi tych chłodnych zimowych wieczorów spędzonych w moim ciepłym pokoju, obaw, że zaraz matura, a ja zrobiłam tylko pierdyliard arkuszy z matematyki, spotykania codziennie najlepszych przyjaciół. Nawet jedynki z przodu trochę mi brakuje, bo jak to, już 20 lat na świecie?
Od października jestem w innym mieście, znacznie większym. Codziennie bez słowa mijam niezliczoną liczbę osób - tutaj nie mówię "dzień dobry" co drugiej osobie. Mimo wszystko nie narzekam. Jestem zauroczona tym miastem i cieszę się, że od Warszawy, poprzez Białystok, wylądowałam tutaj - w Olsztynie. Jak widać pierwsza myśl okazała się najlepsza :) Na szczęście nie było za późno na przeprowadzkę i zmianę uczelni.
Kiedyś myślałam, że gdy dobiję do 18. roku życia, wszystko się zmieni. Stanę się superdorosła i będę mogła w 100% o sobie decydować. Ale nie... Dopiero teraz powoli to wszystko się zaczyna - kiedy mieszkasz bez rodziców, musisz wywiesić pranie, coby nie zgniło w pralce, trzeba iść na zakupy, bo słoiki się skończyły, a mama nie przygotuje Ci rano śniadania ze świeżych bułeczek, po które tata wyszedł o 6 rano. Ba, nawet ziemniaki na obiad jadasz od święta!
Myślę też, że jeśli duma Twojemu (niegdyś) przyjacielowi nie pozwala mu złożyć Ci urodzinowych życzeń, to naprawdę jest to zamknięty rozdział.
A propos przyjaciół - 15.04.16r pierwszy raz zobaczyłam się na żywo z moją listową przyjaciółką! To był piękny weekend <3
Poznaje ktoś Pana ze zdjęcia? Podejrzewam, że nie. Co się dziwić, skoro na wspólnym zdjęciu z 2012 roku (ktore również tu było!) miał krótsze dredy i zero zarostu :D Tak czy inaczej, po niecałych 4 latach znajomości odnalazłam drugą połówkę mej duszy w kimś, kto był cały czas obok. Jest pięknie, szczęśliwie i przede wszystkim stabilnie. A, no i smacznie, bo owy Pan jest moim osobistym masterchefem :3 Chyba powinnam wstawić jakieś nasze bardziej aktualne i ogarnięte zdjęcie - K. obcięty na zapałkę i ja z moimi długaśnymi włosami (w przyrodzie nic nie ginie), ale jakoś tak mam słabość do tych naszych głupkowatych :3 Może następnym razem - bo przecież będzie następny raz!
Tegoroczna majówka była zdecydowanie najlepszą majówką dotychczas. KIlka dni spędzone na wsi z ukochaną osobą i jej wspaniałymi przyjaciółmi oraz rodziną, ogniska, spacery po lesie, słońce... Idealnie :)
Na najbliższy rok akademicki patrzę pozytywnie, chociaż ze sporymi zmianami. Wierzę, że wszystko wyjdzie mi na dobre, wręcz jestem tego pewna :) Ale póki co czas na Kortowiadę, a później wakacje, które będą na pewno lepsze od poprzednich! Z kimś takim u boku wszystko jest lepsze :)
Jeszcze tylko jakiś cytat na koniec, coby tradycji stało się zadość.
Wszystko jedno, czy się ma przed sobą sto lat, rok czy tydzień,
zawsze się ma przed sobą wszystko.