ostatni tydzień męczarni. później matura, wyniki i żegnaj, kenie! prędko się nie zobaczymy. dzięki Bogu.
wena skończyła się po 4 zdaniach, smutno bardzo.
zastanawiam się czasami, gdzie podziała się L sprzed, hm... roku(?), która nie miała większych problemów z przelaniem swoich myśli właśnie tutaj; do mojej odskoczni, gdzie zachowałam wiele wspomnień (tak poza sercem). w sumie wszystko się kiedyś kończy, niestety nawet prowadzenie fbl, który od początku był ogromną częścią mojej codzienności.
P.S. dobija mnie era fejsbuków i innych snapów.