W poprzedniej notce trochę źle się wyraziłam, gdy zakładałam tego bloga nie chciałam aby był tylko o kosmetykach. Chcę aby był on o różnych sprawach, ale w sumie z kosmetykami stykam się dzień w dzień i to chyba najciekawsze co robię (o zgrozo!!).
Tak więc prezentuje olejek migdałowy.
Zastosowanie ma on nie tylko jak kosmetyk na skórę czy włosy, albowiem stosowany jest także do masażu.
Użyłam go z 5 razy na włosy i za każdym razem efekt nie był ani trochę zachwycający.
1. Przy nakładaniu jakichkolwiek olei moje włosy zaczynają się kręcić. Tu takiego efetu brak.
2.Po spłukaniu i wysuszeniu w ogóle nie widać jakiejkolwiek różnicy.
3. Po wczorajszym włosowym spa zauważyłam, że olej ten zje*ał też efekt WOW! po ulubionej maseczce drożdżowej ruskiej babci. Strasznie mnie to zdenerwowało!
4. Olej pozbawiony jest jakiegokolwiek zapachu, więc nawet nie nałożysz go, aby włosy lepiej pachniały, żaal xD
5. Zabezpieczanie też jest jakieś lipne, bo włosy ch*jowo odstają.
Ocena: PAŁA, BANIA, KAPA, LUFA, NIEDOSTATECZNY!
Wyrąbałabym go do śmieci, ale postanowiłam, że użyję go na twarz dopóki nie znajdę zastępcy alatana. Mam plan wybrać się do apteki i zapytać o jakiś krem nawilżający adekwatny do tragicznej sytuacji na mojej twarzy, jak mi to wyjdzie to czas pokaże.
Jednak już po 2 zastosowaniach na noc widzę, że nie widzę żadnej różnicy, ale cierpliwość, jest tu ważna i zaczekam tydzień na pierwsze wyniki. Trzymajcie kciuki, żeby nie strzelił mnie ch...
Jutro sama utnę me włosięta, gdyż dziś zakupiłam nożyczki fryzjerskie. Za to też trzymajcie kciuki. Wrzucę zdjęcia przed i po :)
Dużo siły na poniedziałek!