Zamiast piatkowego pijanstwa w barach wybralam wlosowe spa!
Jakies 3h przed prysznicem nalozylam na wlosy moj nowy nabytek, czyli olej z migdalow (powiem ze musialam byc w amoku bo nawet nie wiem kiedy go kupilam!). Kiedy tylko skonczyl sie moj ulubiony fragment Powrotu Krola z Wladcy Pierscieni, czyli bitwa o srodziemie, poszlam wziac prysznic.
Na dlugosc, gdzie byl olej nalozylam odzywke, ktorej nie ma na zdjeciu, zeby skalp umyc plynem do higieny intymnej z ziaji, gdyz nie moge go stosowac do celow, do ktorych zostal wyprodukowany, wraz z 5 kroplami olejku z drzewa herbacianego dla lepszego odswiezenia i aby zapobiec podraznieniom. Na calej dlugosci wlosy umylam Johnsonem dla dzieci, a potem nalozylam odzywke, po ktora siegam ostatnio najchetniej, czyli garnier z maslem karite ;)
Jako ze bylam zmeczona jak cholera, zasnelam gdy tylko dotknelam jakiejkolwiek czesci lozka, czytaj: zasnelam z mokra glowa i gdy sie przebudzilam zwinelam wlosy byle jak w koczek i poszlam spac dalej.
EFEKT? KIJOZA!
Moj D. zrobil mi zdjecie wlosow i naprawde musze sie wybrac do fryzjera i chyba nawet to zrobie we wtorek po pracy, bo przyda mi sie porzadne ciecie :)
Ide dopic drinka szukajac bialkowych odzywek i lampek na choinke w humanitarnych dla ubogich polaczkow cenach.
Udanych Andrzejek! :*