Wierna temu jestem od jakiegoś pół roku :)
Skład: Aloe Barbadensis (Aloe Vera) Leaf Juice(50%), Aqua, EDTA, Carbomer, Sodium Hydroxide, Imaidazolidinyl, Urea, Phenoxyethanol, Methyl/Ethyl/Butyl/Isobutyl/Propylparaben.
Nie mam pojęcia dlaczego ktoś wcisnął do takiej buteleczki tyle parabenów, ale średnio się ich boję, gdyż żel służy mi tylko do względnego nawilżenia buzi po myciu mydełkiem. Przypuszczam, że chodzi za pewne o trwałość soku Aloe Vera, bo z tego co pamiętam taka duża kupiona w drogerii butla soku musiała być szybko zużyta.
Żel jest raczej słabo myjący, szczególnie jeśli najpierw umyjemy twarz wodą a dopiero potem aplikujemy żel. Ale twarz nie jest wysuszona, a staje się gładka i odświeżona. Jeśli chodzi o cenę to płacę za niego 99p(pensów) w bodycare, chociaż widziałam go w sklepie z egzotycznymi kosmetykami za 1.50Funta.
Jeszcze przepraszam za widok na płytki w łazience, ale to nie moje mieszkanie, ja je tylko wynajmuję :D
Dziś w nocy strasznie źle się czułam, brzuch spuchł mi tak, że pomyśleć można było, że zaszłam w ciążę i przeszłam cały cykl od godziny 20. Nie wiem czy to jakaś jelitówka, czy zwykłe zatrucie, ale nie poszłam do pracy i tak oto przespałam cały dzień po wizycie u lekarza (jak zwykle nie można w gabinecie znaleźć nikogo innego prócz Hindusa!). Zapisałam się na nadgodziny na sobotę, więc jeśli nie wystąpią żadne komplikacje to jutro idę do pracy. Boję się trochę, że może im się to nie spodobać, bo wzięłam sobie kilka dni urlopu tak żeby przedłużyć weekend z powodu wesel w Polszy, a teraz zadzwoniłam na chorobowe, a jako pracownik agencyjny mogę wylecieć z fabryki z byle powodu,a jeszcze gorzej będzie, jeśli agencja pracy też się na mnie wypnie.
Tak no mam za mało zmartwień.
Myślałam, że będę częściej zaglądać na bloga, żeby go szybciej rozkręcić, ale strasznie mozolnie mi to idzie z powodu rannego wstawania, wieczorewej szkoły 2x w tygodniu i ogólnie zmęczenia.