Coincidence...
I koniec wakacji... Wraz z dniem dzisiejszym minie wrzesień, a jego miejsce zajmie ponury i szary październik, którego kolejne 31 dni będą się dłużyć niemiłosiernie każdemu, kto zmuszony będzie się rankami cieśnić w autobusach, bądź targać przez deszcz i chłód, aby zdążyć do pracy, szkoły, czy też na uczelnię. Będzie to też okres największego oblegania barów, pizzerii, klubów i innego rodzaju otoczonych czterema ścianami przybytków rozrywki, gdzie zmarznięci, i już nie tak chętni na sączenie alkoholu w plenerze, młodzi ludzie spędzać będą w swoim towarzystwie długie godziny, by wymienić się doświadczeniami związanymi, czy to z ludźmi ze studiów, na które trafili, czy to nauczycieli, którzy zdążyli już zapowiedzieć kolejne odpytki, czy cokolwiek innego związanego z, odczuwalną w tym okresie najmocniej, rutyną.
Pierwszą bowiem i jedyną, konkretną rzeczą, która w październiku może oderwać od rutyny, będzie jego ostatni dzień, zwany powszechnie Halloween, kiedy to dzieciaki wybiegną, poprzebierane za wszelkie najróżniejsze dziwactwa, jakie tylko świat widział, aby zawracać głowę nieświadomym tego typu rzeczy sąsiadów, zrywać opierdziel od zdewociałych staruszek, za wychwalanie pogańskich obyczajów, zamiast w zadumie odbyć pielgrzymkę na wawel i złożyć znicz na grobie byłego prezydenta, a także żeby od czasu do czasu zarobić rzeczywiście coś słodkiego. Aż przypominają mi się czasy gówniarskie, kiedy faktycznie taka okazja oznaczała robienie czegoś szalonego, zamiast po prostu urządzania kolejnej popijawy. Oczywiście nie mówię, że popijawy są złe, czy coś w ten deseń, ani że po pijaku równierz nie robiło się rzeczy szalonych, ale kiedyś po prostu w tym tkwił sens.
I wiecie co? Spróbuje się coś wymyśleć, żeby w tym roku faktycznie zrobić coś kreatywnego. Tak jak kiedyś, kiedy przebrałem się za kowboja na halloween, albo kiedy ze znajomymi stwierdziliśmy, że noc przed sylwestrem zostaje przez nas ogłoszona oficjalnie nocą dziwnych kapeluszy, po czym wybraliśmy się wszyscy z dziwnymi nakryciami głowy na spacer po trójmieście. Jest cały miesiąc, aby dokładnie obmyśleć wszelkie ciekawe opcje i pomysły, skonsultować je z resztą zainteresowanych i wybrać tę najlepszą, przy której wszyscy będą się dobrze bawić i opowiadać jeszcze przez długie lata.
Tymczasem co przez pozostałe 30 dni października? Ciężko określić, bo jak wiadomo, jesienią za wiele do roboty nie ma. Niestety zbieranie żołędzi i kasztanów w parku nie bawi już tak jak za dzieciaka, a tarzanie się w stertach opadłych liści jest fajne tylko wtedy, kiedy nie robi się tego samemu. A wygląda na to, że ludzie będą bardzo zajęci przez ten czas. Sam z resztą będę musiał również znaleźć sobie pracę, bo oszczędności zarobione przez wakacje powoli się wyczerpują, a drobne przyjemności niestety kosztują. Z resztą i tak jestem z siebie dumny, że kasa zarobiona w lipcu starczyła mi aż do teraz... To dla mnie spory postęp w umiejętnościach dysponowania pieniędzmi. No ale widać jest w tym sporo prawdy, że kasę którą samemu się ciężko zarobiło, ciężej rozpieprzyć na głupoty :P
Co jeszcze? Nic konkretnego... Mógłbym napisać o ostatnich imprezach, ale nie chcę się znowu wkurwi#ć. Mógłbym napisać, jak mi poszły egzaminy, ale po co pisać o rzeczach smutnych. Mógłbym napisać o tym, że dzisiaj w ostatni dzień promocji wygrałem gratisowego Big Milka, o tym, że wczoraj jakimś cudem w jednym miejscu i czasie, zupełbym przypadkiem zebrała nam się dwunastka znajomych, ale co można w takiej informacji jeszcze konstruktwnego dodać? Mógłbym też napisać kolejną wyimaginowaną historię wrzuconego przeze mnie zdjęcia, ale jakoś nie mam weny... Sam nie wiem czy to już wina jesieni, że jestem tak wyżuty ze wszelkiej ochoty na cokolwiek, czy to po prostu zwyczajna, chwilowa melancholia... Whatever...
Po prostu na tym zakończę. Dorzucę jeszcze jakiś fakt dotyczący zdjęcia (koncert Hasselhoff'a, nie pamiętam gdzie i kiedy, ale miałem wtedy jeszcze fajne włosy), wrzucę jakąś piosenkę na dole i to by było na tyle. Pozostanie liczyć, że za dwa tygodnie będę miał więcej weny i ochoty do pisania... Narazie!
https://www.youtube.com/watch?v=xwtdhWltSIg <= R.E.M. - Losing My Religion