Jak widac.. :D Fishy Viktor :) i Borufek prawie jak szczeniaczek... Zdjecie z zakonczenia semestru..
Na początku sądziłam, że Viktor jest zadufanym w sobie Węgrem z tych Co-To-Nie-On, myliłam się :) Został jednym z moich najlepszych kumpli w Birmingham. Pierwsze spotkanie pozaszkolne odbyło się u Daniego w domu - degustacja węgierskiej wodki Palinki i Doritos ! ;] lovin it ;]
Później różnie między nami bywało. Czułam, że nieraz działam mu na nerwy. Jednak mimo wszystko uważam, że darzyliśmy się sympatią. No i sławetny - why not langos? :D oraz poker face...
Dzięki Timi pogoda się polepszyła :P (Timi to dziewczyna Vika :P).. Przyjechała i nagle słoneczko się zjawiło, zrobiło się cieplutko i pięknie.. :)
Z innej beczki..
Wieczory są najgorsze. Czyż nie, Olciu? Taka prawda.. Choc równie dobijające mogą byc komentarze.
Odkąd przestałaś z nim rozmawiac jesteś zupełnie zdezorganizowana - siedzisz przy komputerze.
Czekasz aż się odezwie?
Pisał Romeo?
Czemu nagle przestaliście tyle rozmawiac?
Odezwał się dziś?
Co u Niego?
Dosc :P Tak bywa. Życie ponoc jest okrutne.
Na pewno tutaj jest nudniejsze. Ale to się zmieni. Nowe zajęcia już niedługo. (Nowa ramówka TVN-u też :D)
Bo wieczory są najgorsze.