Powiedziałeś, że masz do mnie ogromny żal, ale byłbyś w stanie mnie znowu pokochać. A ja płaczę, tutaj, sama,skulona w rogu łóżka, przykryta kołdrą, może teraz zły los mnie ominie? Spierdoliłam, jestem tchórzem. Boli mnie wszystko co powiedziałeś dzisiejszego dnia. Czy ktokolwiek byłby na tyle silny, aby znosić upokorzenie jake znosiłam czekając na Ciebie,aż zerwiesz z nią, by przyjść do mnie i wrócić znów do niej? Czy ktoś byłby wstanie wytrzymać wypowiedziane z Twoich ust słowa, które przylegają do serca i ranią za każdym razem? Lecą łzy nienawiści, ale nie do Ciebie. Do siebie. Jestem nikim, nie licze już na szczęśliwe zakończenie. Co robić? Trwać czy znów uciec? Prawda jest taka, że przed sobą nie ucieknę, chociaż bardzo tego chcę.