photoblog.pl
Załóż konto
Ważne!

Zdjęcie widoczne dla użytkowników posiadających konto PRO

Kup konto PRO
Śniegoludek.
Dodane 27 STYCZNIA 2010
32
Dodano: 27 STYCZNIA 2010

Śniegoludek.

Jak już będe duża i będe mieć 160 cm wzrostu, to będę reklamować opony Michellina.

Odpowiednie spodnie już mam.

 

Wydawało mi się, że to obóz śmignął mi przed oczami, ale to był błąd. bo ten drugi tydzień, dłuższy niby niż obóz mija jeszcze szybciej. Nawet nie zauważam jak dzień się zaczyna i kończy. To chyba niedobrze.

 

Dochodzę do wniosku, że reżyser "Dziewięć" stworzył swoją własną autobiografię. Nie miał pomysłu na ten film tak samo jak główny bohater. Nawet sceny powtórzone krok po kroku z "Chicago" mu nie pomogły.

"Avatar"... Po tym szumie jaki wokół niego zrobili spodziewałam się czegoś lepszego.

Nawet kreskówki stają się coraz głupsze.

 

Zaczęłam w związku z tym oglądać stare filmy i zastanawiać się czym spowodowany jest poziom współczesnego kina. Tym, że reżyserom wydaje się, że kilka znanych nazwisk na plakacie załatwi sprawę? Tym, że każdy temat został już wyczerpany i przemaglowany na miliard sposobów? Tym, że jedynym sposobem na bycie ciut oryginalnym jest zrobienie filmu w 3D? A może tym, że po prostu ludzie (patrz - ja) są coraz bardziej krytyczni?

Nie wydaje mi się. Skoro potrafimy oglądać filmy sprzed 10-15 lat i zachwycić się nimi, pomimo tego, że widzimy je po raz pierwszy - o czymś to świadczy. Bynajmniej nie o z góry krytycznym podejściu.

 

Często czytam w recenzjach: "autor scenariusza stanowczo powinien zmienić profesję", lub "choć fabuła zawiodła, Penelope Cruz lśniła na ekranie". Jakie z tego wnioski?

1. Osobiście proponuję każdemu krytykowi filmowemu, aby stworzył scenariusz. Na temat, ktory jeszcze nigdy nie został poruszony. Taki, aby nawet w najmniejszym stopniu nie był plagiatem innego. I żeby zainteresował ludzi.

2. Może w ogóle olejmy jakikolwiek scenariusz - stwórzmy film, gdzie przez godziny jedna z miliarda "gwiazd" (choć tak po prawdzie nie znam połowy nazwisk aktoreczek, które zgrały w jednym podrzędnym serialu) będzie stać, uśmiechać się, tudzież grać w golfa. Jeśli film ten zyska uznanie widzów - wycofam się z tezy, że wielkie nazwisko nie gwarantuje filmowi sukcesu.

 

W gruncie rzeczy współczuję filmowcom. Po 100 latach od wynalezienia kina, nie mają łatwej roboty. Po milionie filmów jaki został nakręcony, ich robota staje się wręcz niewykonalną katorgą. Każde ujęcie, scenografia, kostium - już było. Jak można zachwycić publiczność, pokazując zbitkę 3 innych filmów?

No właśnie - jest ciężko.

Współczesne kino nie powala na kolana, zgadzam się.

Aczkolwiek uważam, że powinniśmy na moment zejść z filmowców i popluć się dla odmiany na temat krytyków, którzy krytykują scenariusz, choć nie stworzyliby nic lepszego, kamerzystów, choć nawet nie wiedzą gdzie włącza się kamerę i reżyserów, choć nie umieją pracować w zespole więcej niż jednoosobowym.

 

 

Tak się właśnie kończy czytanie gazet filmowych.

 

Komentarze

~sniegowce Dawaj maleńka!!
17/12/2010 11:56:08
faintlie śliczne:)
29/01/2010 23:25:07
~ejziacan a ja zawsze lubilam dużego ludzika michallina który stoi pod realem. ;D
27/01/2010 19:47:14
euforio ojej to ty ?!
27/01/2010 19:15:35
~jigsa skrytykowałaś zawód krytyka. to takie krytyczne!
a tak poważnie, to krytycy filmowi z zasady są od tego, żeby wszystkiego się czepiać. wszystko im się nie podoba. właściwie sami proszą, żeby w końcu jakiś mniej stabilinie psychicznie reżyser im przywalił.
ale to chyba bierze się z tego, że są zwyczajnie wymagający. w sumie wolę słuchać słów krytyki niż tych wychwalających pod niebiosa jakieś gnioty. i... łatwiej nie zgodzić się z krytyką niż z pochwałą. chociaż z drugiej strony obsmarowywanie wszystkiego, nie licząć się z ogromną pracą filmowców jest wredne.
film ma te same problemy co literatura. też się powtarza, problem to stworzyć coś oryginalnego, będącego czymś niepowtarzalnym, ale bazującym na tym, co było wcześniej. dlatego wychwala się "avatara", bo chociaż to wszystko już 'było', to teraz 'jest' inaczej.

uświadomiłaś mi właśnie przypadkiem, że posiadam photobloga przecież.
27/01/2010 15:05:38
bohemia Mówię o tym, czym jesteśmy zasypywani w kinach. O tym, co nazywane jest "niezwykłym przeżyciem" i 'nominacją do 11 oskarów'. O tym, co powstaje w Danii, Czechach czy Rosji, to mało kto wie. Gdybym wiedziała o istnieniu takowych filmów, co jest rownoznaczne z możliwością ich obejrzenia, to być może moje zdanie byłoby inne.
Mówię to co widzę i znam.
27/01/2010 15:04:44
~Bazyli Jeżeli faktycznie z nowymi filmami tak źle jest pod względem fabuły, to co w takim razie powiemy pisarzom książek? Te istnieją od setek lat (a same opowieści od tysięcy), a nowe wciąż potrafią zaskoczyć i być oryginalne (choć z trudem). Wydaje mi się, że po prostu ktoś wskazuje Ci złe filmy i stąd Twoja ogólna opinia. Hollywood był dobry kilkadziesiąt lat temu, dlatego "stare filmy" są dobre. W ostatnich latach jest już w 99% komerchą, toteż ciężko wymagać, by film był oryginalny, głęboki i szokujący. Avatar to ewidentna kalka fabuły Pocahontas, jeno w kosmosie. Na prawdę wiele dobrych filmów powstało w ostatniej dekadzie, by wymienić kilka: Jak w niebie (2004, Szwecja), Sztuka płakania (2006, Dania), Kukułka (2002, Rosja), Bracia (2004, Dania), Biała wstążka (2009, Niemcy), Jabłka Adama (2005, Dania), Zieloni rzeźnicy (2003, Dania), Butelki zwrotne (2007, Czechy), Rok diabła (2002, Czechy), Pupendo (2003, Czechy)... itd. Nie jest tak źle z kinem, tylko trzeba wiedzieć gdzie szukać :-)
27/01/2010 14:32:09

Informacje o bohemia


Inni zdjęcia: Ehh patusiax395Gloria knapikowaPysiula po spa vieyraAMARANTOWA RÓŻA xavekittyx1538 akcentovaSkała pigmentowa bluebird11rzeka elmarC; milionvoicesinmysoul:) dorcia2700Borsk ( : sciezkadzwiekowa