Bazylku... może i tak.
Jednak pomimo wszystko szczerze wątpię, żeby jakaś dziewczyna szła za tobą jeszcze przez kilka przecznic powtarzając "no i co kotku?" i próbowała zaciągnąć cie do pierwszej lepszej bramy.
A niestety faceci, którzy tego typu komentarzami obdarzają kobiety, są zazwyczaj właśnie tym typem. Co więcej, nie rozumieją znaczenia słowa "nie".
Wciąż jestem przeciwna generalizacji. Jednak kiedy człowieka coś wkurzy/sfrustruje (zfrustruje?) to nie zawsze wypowiada się w sposób obiektywny.
Artykułów do gazet nie piszę, nie muszę dbać o poprawność polityczną, kulturową i religijną.
Dziś mam zapędy feministyczne i będę się ich trzymać. Być może jutro najdzie mnie dzika ochota opowiedzenia ludziom jak bardzo na zagładę świata wpływają szopy pracze, a znów w niedzielę wyżyję się na motorniczych z tramwai nr 15.
Po to właśnie mam tego bloga, żeby móc wywalić wszystkie swoje żale i skrytykować pół świata.
O.
Uczę się o enzymach, jestem rozdrażniona, proszę nie pogłębiać tego stanu.
Z racji tego, że do częśći w związku z nową notką nie dotrze, powtarzam:
Poszukuję pianisty (tudzież pianistki - bardziej wskazana) dysponującego dużą ilością wolnego czasu i mającego ochotę wybrac się ze mną na konkurs piosenki do Częstochowy pod koniec lutego. W charakterze akompaniatora rzecz jasna.