Brak facetów.
Dużo dymu.
I to jest to o co chodzi.
Z utęsknieniem wyczekuję momentu kiedy przeprowadze się do nowego mieszkania. Będzie tam wspaniały wynalazek ludzkości, jakim jest CENTRALNE OGRZEWANIE. Tak się bowiem złożyło, że w XIX - wiecznych kamienicach, technika tak wysoko nie sięgnęła. W momencie kiedy piszę to zdanie, nie czuję już swoich palców.
Wiele osób mówi - "nie narzekaj! Mieszkasz w samym centrum Krakowa, wszędzie masz blisko... no i w zabytkowej kamienicy! Wolałbym to niż w moim bloku na nowohuckim osiedlu!". No dobra. Niż w bloku na nowohuckim osiedlu, to ja tez wolę mieszkać tu gdzie mieszkam. Ale...
Moja kamienica może faktycznie wygląda na zabytkową. Do moemntu kiedy nie wejdzie się do środka, nie zobaczy popisanych grafitti ścian, porozwalanych gablotek z ogłoszeniami, śmieci porozrzucanych naokoło koszy i ogólnie rozsypujących się murów - scenografia jak z dobrego horroru. Do momentu kiedy wracając wieczorem bez światła, nie potkniesz się o jakiegoś pijanego bezdomnego, leżącego w korytarzu.
Ale! Mamy nowe skrzynki pocztowe! Co prawda tylko dlatego, że to wymóg unijny, ale mamy!
Tylko, że nic mi po nowej skrzynce (do której i tak ktoś już zdążył się włamać), kiedy nie jestem w stanie rozkurczyć się z zimna, a każdy poranek związany nieodłącznie z wstaniem z łóżka, wiąże się z ryzykiem zapalenia płuc, tudzież innych części ciała. Ostatnio dostałam smsa o treści "kurde, jak w tym domu jest zimno! Muszę założyć bluzę... Nie cierpię tego mieszkania.". No cóż. Ja w tym samym momencie siedziałam w dwóch swetrach i poważnie zastanawiałam się nad włożeniem na siebie kurtki.
Kolejnym szalenie pociągającym atutem mieszkania w kamienicy jest brak windy. Choć mnie zdarza się to rzadko(nie ma to jak pomagać w domu), to toczenie się z nieludzko ciężkimi siatkami na 4 piętro potrafi człowieka wykonczyć. Zwłaszcza, kiedy zdążył już trzy razy przewrócić się na oblodzonym podwórku. Niestety Zarząd Budynków Komunalnych ma nas gdzieś.
Że nie wspomnę już o studentach ASP (wydziału fotografii dokładniej), którzy nie przejmują sie zakazami palenia na klatce schodowej, doprowadzając mnie tym samym od 16 lat do raka płuc. Nie interesuje ich również, że pozostawienie otwartych drzwi na pdowórko spowoduje niechybne zamarznięcie mieszkających w tej kamienicy ludzi. Że nie wspomnę o burzliwych rozmowach, prowadzonych o godzinie 6 rano, kiedy czekają na schodach na swoje zajęcia. I nawet wysypywanie petów z ich popielniczki na ich wycieraczkę niewiele pomaga. Są nieugięci. Aczkolwiek nie znają zasad ortografii, co wytykam im zawsze za pomocą czerwonego markera, za każdym razem, kiedy wywieszają jakąś kartkę na drzwiach.
Tak więc jeśli ktoś będzie kiedyś narzekał na swoje warunki mieszkaniowe, niech zamieni się na tdyzień z kimś innym. Proponuję ze mną. Zrobię to z miłą chęcią. Przynajmniej przez 7 dni będzie mi ciepło.
I będę wiedziała, że w moich palcach wciąż krąży krew.
Właśnie zrobiły się trupio białe.