'my słitaśne na Brejn Skłoszu w metal chlewie'.
faajny koncert.
co z tego że zbierałam się po nim 2 dni.
dawno takiej zajebistej ekipy nie widziałam :D
w nocy z wczoraj na dzisiaj minął rok.
dziękuję za jedne z najlepszych miesięcy.
dzięki Tobie nauczyłam się wielu rzeczy.
między innymi tego, że popełnionych błędów się nie wybacza.
a szczególnie własnych.
gdyby nie Ty, dzisiaj byłabym zupełnie innym człowiekiem.
możliwe, że w ogóle by mnie nie było.
co z tego, że zostałam na rok w gimbazie.
że przez te trzy miesiące wylałam więcej łez niż w całym swoim życiu.
jesteśbyłeś jedną z niewielu osób, przy których nie wstydzę się płakać.
ale chuj taaaaam, żyje się dalej, nie?
co z tego, że jest o-kro-pnie.
iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
zobaczę aż 5 miłości swojego życia (albo nawet i więcej) w jednym miejscu
już
za
114
KURWA
DNI
ojezujezujezujezujezujezujezujezujezujezujezujezu
i jeszcze 13 kwietnia Korpiklaani
i 25 kwietnia Overkill
i Maideni. *q*q*q*q*q*q*q*q*q*q*q*q*q*q*q*q*q*q*q*
dobrze, że przynajmniej na Metalfest bilet mam kupiony.
co najmniej 2 kafle, licząc bilety, przejazdy, żarcie, alkohol itepe.
no i weź tu człowieku zacznij oszczędzać...
umieramy.
od zeszłego poniedziałku moje życie składa się z niewielkiej ilości snu, litrów wody (tak, wody, nie wódy), szkoły oraz kłótni z matką.
jebnę sobie w łeb, może w końcu się ogarnę, pahihihi
dziwiłam się, czemu za każdym razem jak patrzę na Ohlina chcę mi się płakać.
właściwie to wiem.
przypomina mi kogoś.
i jak wyobrażam sobie, że on mógłby strzelić sobie w łeb, od razu mam łzy w oczach.
nienienie, nie chcę tego widzieć.
"jak ja, to i Ty."
"Nagle czujesz, jak miażdżę Twoją czaszkę"