Delikatnie rozchyliła powieki. Słońce wpadało do jej pokoju żółtymi promieniami. Spojrzała na zegarek - było po 16. Leniwie przeciągnęła się, trąc oczy palcami. Miała ogromną pustkę w głowie. Miała ochotę zasnąć i nigdy się już nie obudzić. Sięgnęła ręką po telefon komórkowy po czym spojrzała na wyświetlacz. Nikt do niej nie dzwonił, nie tęsknił, nikt nie pomyślał. Przyrzekła w myślach już nigdy nie płakać. Wstała z krzesła i ubrała spodnie. Wzięła telefon i zeszła powoli na dół. Zawołała psa, który spał na górze. Jeszcze na chwilkę weszła do kuchni, aby napić się czegoś zimnego. Zobaczyła leżącą kartkę na stole w kuchni, którą zostawiła poprzedniego wieczora: "Kocham Cię Aniołku. Zobaczysz, niedługo na zawsze będziemy razem...". Podarła ją szybko i wyrzuciła do kosza. Z zapłakanymi oczyma wybiegła z domu, pospieszając do lasu, gdzie znajdował się jej najukochańszy azyl...