Ahh, te moje bice:D Koksem jestem:D
Zdjęcie, zrobione po baardzo mokrym spacerku, przez Pundziorka:D
Jak ja nienawidzę zdrobnień!
Ale... czasem robimy coś wbrew sobie... Opowiem Wam pewną historię, która zdarzyła sie naprawdę.
Ok. 1000 kilometrów stąd, na przedmieściach ogromnego miasta doszło nie tak dawno do wypadku samochodowego...
Była późna noc. Kierowca samochodu potrącił chłopaka... Przeraził się tym bardzo, toteż czym prędzej zabrał go z miejsca zdarzenia i zawiózł do pobliskiego szpitala... Dyżurował wtedy starszawy lekarz- chirurg. Kierowca wbiegł do szpitala i poinformował lekarza o zdarzeniu.
Lekarz oznajmił, że nie ma obowiązku ratować chłopaka, gdyż na miejsce wypadku nie została wezwana policja i pogotowie. Po długich, nerwowych negocjacjach lekarz zgodził się na oględziny chłopca, ale tylko za opłatą... Sowitą opłatą. Mężczyzna nie miał przy sobie pieniędzy, ale obiecał chirurgowi zapłacić, jeśli tylko ten uratuje chłopca. Lekarz się nie zgodził. Albo kasa, albo dowidzenia. Mężczyzna pobiegł do samochodu sprawdzić stan chłopaka. Niestety ten już nie żył. Mężczyzna ze smutkiem wezwał lekarza, aby ten stwierdził zgon. Lekarz rozpoznając w zmarłym chłopcu syna, pobiegł do gabinetu, wciągnął z szuflady broń i na tym skończyło się jego życie. Życie szanowanego w mieście chirurga.
Tak jest. Czasem postępujemu wbrew sobie, wbrew zasadom panującym na tym świecie. I czasem, tylko czasem, absolutnie nie wychodzi nam to na zdrowie...
K.