Praga to naprawdę piękne miasto. Pod wieloma względami :) Ale od początku:
Kiedy dowiedzieliśmy się, że przysługują nam aż trzy dni wycieczki integracyjnej, pomyśleliśmy, że trzy dni na integrację to stanowczo za mało! Trzeba przyznać, że na początku roku szkolnego życie towarzyskie w naszej klasie nie było zbyt ożywione: każdy trzymał się raczej swoich znajomych z gimnazjum i na przerwach na korytarzach staliśmy w kilkuosobowych grupkach. Wychowawca, profesor Kłosowski, od razu ostrzegł nas, że wycieczki, których głownym celem jest ominięcie lekcji, nie interesują go wcale. My również, już na początku nauki, mieliśmy ochotę na jakieś "ambitne" przedsięwzięcie, tak więc, prawie jednogłośnie, zadecydowaliśmy:
PRAGA.
Uznaliśmy również, że trzydniowy wyjazd do stolicy Czech mija się z celem, na szczęście do należnych nam trzech dni nauki dołączyliśmy weekend i w ten sposób udało nam się ustalić termin wycieczki:
23-27.09.2009 r.
Nieoceniony wkład w organizację wyjazdu wniósł przewodniczący Krzysztof Kubrak, który zajął się znalezieniem ośrodka, transportu oraz przewodnika i wieloma innymi sprawami. Nie było to proste zadanie, ale jakoś się udało, i 23 września rano (ale nie za wcześnie!) wyjechaliśmy w kilkugodzinną podróż.
Wraz z nami pojechali, rzecz jasna, opiekunowie, pan Kłosowski i pani Malinowska oraz pan Kiniorski.
Wycieczka nie zawiodła naszych oczekiwań. Wiedzieliśmy, że czeka nas duuużo zwiedzania i jeszcze więcej dobrej zabawy. Nie będę wymieniać, co ciekawego widzieliśmy, ponieważ program był naprawdę napięty. Wychodziliśmy z ośrodka po śniadaniu, wsiadaliśmy do autobusu, następnie do metra i jechaliśmy zwiedzać: samodzielnie albo z przewodnikiem Waclawem. Wracaliśmy wieczorem, wyczerpani, ale nie na tyle, aby od razu iść spać. Wbrew oczekiwaniom, nikt nie przesiadywał sam w pokoju: zazwyczaj zbieraliśmy się razem, w dwóch lub w trzech dużych grupach i spędzaliśmy razem czas, aż do ciszy nocnej.
Wyjazd niewątpliwie spełnił swoją funkcję: wróciliśmy nie tylko świetnie zintegrowani (co pokazał nasz późniejszy sukces w beaniach), ale też wypoczęci. No i, przede wszystkim, dowiedzieliśmy się naprawdę dużo o stolicy Czech. Szkoda, że jest zbyt duża, by poznać ją dobrze w ciągu 5 dni.
To gdzie następnym razem? Wiedeń? Paryż?...