w tej chwili to ja jestem tym zniesmaczonym kotem
no i pogoda jak zwykle zgodna z moim stanem wewnętrznym
Kiedy przychodzi moment żeby obudzić się ze snu, otrząsnąć z marzeń i wszelkich pragnień, odrzucić pożądanie a zacząć działać racjonalnie, zgodnie z przesłankami rozumu, bo 'tak trzeba'? Kiedyś musi pęknąć ta mydlana bańka iluzji i złudzeń. W każdym momencie stoimy między młotem a kowadłem. Zawsze jest 'coś', co wydaje się być niewłaściwe w zestawieniu z 'tym' co było, tym co pozostaje w pamięci, 'tym' co wydawało się być ważne, z 'tym' co jest - choć nie powinno? Z czym więc walczyć? Kogo słuchać? Czego słuchać? Za czym podążać? Niby optymizm, ale jednak nieśmiały w obliczu rzeczywistości. Bo nie warto żałować i nie można zapomnieć o tym, co było, ale nie można też zacząć czegoś nowego nie zapominając, nie zamykając za sobą drzwi. Bo to źle palić za sobą mosty... ale jak inaczej? Jak udźwignąć brzemię rozczarowań? Być może współczesna znieczulica ułatwia bycie ignorantem, ale czy człowiek jest gorszy będąc zaangażowanym i uczuciowym? I jak długo można walczyć z samym sobą? Jaki będzie wynik tej walki.. to otwarte pytanie, na które odpowiedź bywa dwojaka. Lepsza czy gorsza? Tego stwierdzić nie można. Zawsze dobra, ale zawsze zła.
poczucie straconego czasu...