hmm, przepraszam za nieobecność. raz jest dobrze, a raz źle. kurde wiem, ze tak łatwo się z tym nie pożegnam i nawet jakbym chciała to i tak to zawsze gdzieś będzie we mnie siedziało. uwielbiam Was, uwielbiam chudość, no cóż. czemu ludzie myślą, że jeśli powiedzą mi kilka komplementów, to będzie ok? jeszcze bardziej w to brnę.
Dziś było źle, aż mi wstyd. najpierw zjadłam parówke i pół bułki z ziarnami, potem pól zapiekaniki, loda a potem imieniny mojego taty na działce, czyli pochłonełam pełno sałatki z majonezem, pół kaszanki, kawałek kiełbasy, gryz karkówki, kromke chleba białego. no a na koniec pełna poszłam do znajomej, która wcisnęła we mnie lody. było pyszne a co. grrrr
zrobiłam 500 brzuszków, 50 przysiadów i jakieś ćwiczenia na nogi.
jutro trochę sałatki , jakiś ładny obiad, kromka chleba z ogórkiem, albo płatki i wszystko.
muszę dać radę.
powodzenia kochane :*:*