impossible is nothing
Długo mnie tu nie było, albo inaczej; długo nic nie pisałam ale przeglądałam Wasze wpisy; większość bardzo motywowała, jesteście silne laski ! ;)) no pewnie i tak nikt nie zauważył mojej nieobecności, nikt tego nie czyta.. trudno. Mi to pomaga tak czy inaczej.
Więc schudłam od połowy czerwca gdzie moja waga wahała się między 51, a 52, aż do tego tygodnia w którym mam 47,5.
Sądzę, że nie będzie problemu z dobiciem do 45, potem zobaczymy czy moje ciało mnie sadysfakcjonuje czy jeszcze nie. Myśle, że fajnie by było mieć te równe 40, ale nie wiem jak będę wyglądać, nie chce wyglądać nie zdrowo.
A więc jak mi sie udało schudnąć, laski odpuście sobie te głodówki bo one tylko powodują napad tego tzw. "pacmana" prędzej czy później. Ja jadam 4 do 5 posiłków dziennie. Podwieczorek między godziną 16-17 jest moim ulubionym bo tu pozwalam sobie czasem na coś słodkiego, w końcu czekolada to samo zdrowie hihih ;)) (i oczywiście nie mówię tu o ogromnych ilościach, kilka kostek nie zaszkodzi nikomu) ale cały czas kontroluję moją wagę, to chore ale ważę się kilka razy w ciągu dnia...Aha, no jeśli chodzi o ćwiczenia to brzuszki są; min. 100 dziennie, dużo tańca, spacerów ze znajomymi, wiece jakieś balety coś;pp
ps.Napewno niedługo dodam moje zdjęcia, dajcie znać czy wgl chcecie tego ;pp
Pamiętacie tą piosenke? kurcze przywołuje tyle wspomnien... ;))
http://www.youtube.com/watch?v=GKlpL4FhzUs