Takie jedno ujęcie z takiego jednego filmu...
Mom, I hate the quality! -.-
Jakże długo istota ma nie gościła w tych stronach...
I pisz tu cokolwiek, człowieku, pisz!
Jedno wielkie wszystkonic.
I zdefiniuj się tu, człowieku, zdefiniuj...
Chyba wyszlam z wprawy.
Wygląda na to, że obraz przyszłości powoli się klaruje.
Boże, proszę, podpowiedz!
A w międzyczasie...
Nie, nie, to chyba tylko wewnętrzne oszustwa.
A może właśnie... moje justynostwo się nade mną zlitowało...
Mix, mix. Czy kiedykolwiek może być definitywnie, zdecydowanie, niewątpliwie?
Co chwilę powroty, zmiany, różnice, wahania, przeobrażenia, niepewności.
I żyj tu, żyj.
Nie, ja się wcale nie zastanawiam. Nie, nie można być masochistą.
Powraca nawet to samo. Tak, znów! Tak, chyba w tej samej postaci. Tak, chyba to to samo miejsce...
Nie rozumiem.
Hmm... niech wspomnienia fermentują, o dziwo takie smakują najlepiej. Jak wino :)
Wszystko, niemal bez wyjątku, przesycone, przeprawione , napompowane niewiedzą.
No i będę tak sobie 'niewiedzieć'... aż mnie obudzą światła, pobudzi czucie, porwie zapał.
W powietrzu coś czuć... Albo w nad-powietrzu. Mówisz, że coś się zbliża...
Proszę, proszę, przyspiesz, podobno potrzebuję...
A tu nadejdzie zagłada... (?)