Zastanawia mnie jedno... Czy gdyby Dzień Wszystkich Świętych nie istniał to czy ludzie chodziliby na cmentarz do wszystkich swoich bliskich chociaż raz w roku ? . Nie lubie tego dnia. Wtedy gdy stoję nad grobami bliskiej mi rodziny, piękne wspomnienia, wasze słowa trafiają we mnie jak kamień. Nie mogę powstrzymać łez.
***
Dzień Wszystkich Świętych, dzień w którym szczególnie dużo ludzi dostanie powołanie do wieczności.
***
Ludzie umierają, bo to naturalna kolej rzeczy. Jednakże ból po stracie bliskiej osoby nie staje się przez tą świadomość mniejszy.
***
Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny- i nagle wszyscy sobie przypominają, że warto by było pokazać się na cmentarzu.
***
A czemu większość z nas idzie tam tylko po to by sąsiedzi nie gadali? a w zwykłe dni nikogo na cmentarzach nie ma. ?
***
Kierowco, uważaj jak jedziesz. Spraw aby dzień Wszystkich Świętych nie stał się Twoim "świętem"..
***
zastanawiam się,czy gdyby nie było takiego dnia wszystkich świętych,to czy tyle osób na raz również odwiedzało by groby bliskich,czy by o nich pamietało?
***
1 listopad, Wszystkich świętych.
Kiedyś będzie też naszym świętem..
***
Spośród wszystkich uczuć, spośród wszystkich poruszeń i przeżyć, jedynie przyjaźń ma tak wielką moc, która przenika jak miecz do najgłębszych tajników naszej duszy i oddziela nas od nas samych. Jest drogą bezpiecznie prowadzącą do własnego wnętrza, a jej ogień przenika do głębi i przemienia serce w Ziemię Świętą.
***
Dzień Wszystkich Świętych nabiera całkiem nowego znaczenia,kiedy musimy przyjść na groby bliskich, do których za swojego życia się uśmiechaliśmy ...
***
Uznałem, że świat ma odmienny przepływ złej energii
niby święty, a zaczyna wrogą wieź która przeradza się
w paranoje wszystkich ludzi.
***
Tylko jeden raz odwiedziłam jego grób. Było to dokładnie 4 lata temu w dzień Wszystkich Świętych. Na pogrzebie nie pojechałam na cmentarz. (...) Wystarczająco strasznym przeżyciem było to, jak po mszy widzałam jak przenoszą jego trumnę do samochodu... i wtedy do mnie dotarło... "Boże on tam jest. Leży tam bez życia. W tej trumnie przykrytej ciężkim wiekiem. Już go tu nie ma. Nie żyje."
Dzisiaj gdy jechałam samochodem by odwiedzić go po 4 latach, mogłoby się wydawać, że przecież to już minęło. Że od momentu kiedy odszedł wszystkie rany się zabliźniły, a z przeszłością zdążyłam się pogodzić. A jednak....
Stanęłam nad jego grobem... Spojrzałam na zdjęcie wyryte w granicie. Taki pełen życia... taki uśmiechnięty. Po 4 latach... stojąc tam i patrząc na to zdjęcie zachciało mi się płakać. I wtedy właśnie zrozumiałam, że z tym co się stało tamtego dnia, nigdy się nie pogodzę. Bo przecież on nie miał umrzeć...
[*]