Hej:)
Dziękuje za ostatnie kliknięcia "Fajne" i komentarze<33
Dzisiejszy wpis to cytaty z pierwszej części Zmierzchu :)
Jeśli będzie duzo "fajne" i komentarzy będę dodawała kolejne części:)
Nigdy wcześniej nie zastanawiałam się nad tym, jak chciałabym umrzeć nawet mimo wydarzeń ostatnich miesięcy. Ale choćbym próbowała, z pewnością nie wpadłabym na coś podobnego.
Oto miałam oddać życie za kogoś innego, za kogoś kogo kochałam. To dobra śmierć, bez wątpienia. Szlachetny postępek. Coś znaczącego.
Właśnie tu spotkało mnie szczęście, o jakim nawet nie marzyłam, i nie warto było rozpaczać, że słodki sen dobiegał końca.
Nie mogłam oderwać wzroku od tej dziwnej grupy, ponieważ ich twarze, tak odmienne, a tak do siebie podobne, były porażająco, nieludzko wręcz piękne. Takich twarzy nie spotyka się w rzeczywistym świecie, co najwyżej na wygładzanych komputerowo fotografiach w czasopismach o modzie lub na obrazach starych mistrzów, gdzie należą do aniołów. Trudno było zdecydować, które z piątki jest najpiękniejsze może jasnowłosa piękność albo chłopak o kasztanowych włosach?
Jego palce były lodowate, jakby przed lekcją trzymał je w śnieżnej zaspie. Ale to nie dlatego odskoczyłam, cofając rękę. Kiedy mnie dotknął, przeszła jakaś iskra, poczułam się tak, jakby poraził mnie prądem.
Nie ma krwi, nie ma żalu.
Nie możesz mi po prostu podziękować i zapomnieć o sprawie?
Dziękuję. Spodziewałam się, że czymś mi to wynagrodzi.
- Nie masz zamiaru sobie odpuścić, prawda?
Nie.
W takim razie... Mam nadzieję, że lubisz rozczarowania.
Jeśli chcesz żyć musisz wiedzieć po co żyjesz.
Nie do tego mnie przyzwyczaiłeś udało mi się w końcu wydusić.
No cóż... Przerwał, a potem wyrzucił z siebie szybko: Doszedłem do wniosku, że skoro i tak skończę w piekle to mogę po drodze zaszaleć.
Ludzie nie potrafią wyczuć zapachu krwi zaoponował Edward.
No cóż, ja potrafię. To od niego mnie mdli. Krew pachnie jak rdza i sól.
Sądziłam, że nigdy się nie mylisz.
Tak było kiedyś. Pomyliłem się także co do innej rzeczy. Nie przyciągasz wyłącznie wypadków to nie dość szeroka definicja. Ty, Bello, przyciągasz wszelkie kłopoty. Jeśli ktoś lub coś w promieniu dziesięciu mil stanowi zagrożenie, z pewnością stanie na twojej drodze.
A ty zaliczasz się do tej kategorii?
Bez wątpienia.
Czy nie przyszło ci nigdy do głowy, że może śmierć była mi pisana, i ratując mnie po raz pierwszy, pod szkołą, wystąpiłeś przeciwko przeznaczeniu?
Śmierć była ci już pisana wcześniej wyszeptał cicho, spuściwszy wzrok. Gdy spotkaliśmy się po raz pierwszy.
Byłam absolutnie pewna kilku rzeczy. Po pierwsze, Edward pochodził z rodziny wampirów. Po drugie dręczyło go pragnienie na ile był je w stanie pohamować, tego nie wiedziałam pragnienie, by posmakować mojej krwi. Po trzecie wreszcie, byłam w tym wampirze bezwarunkowo i nieodwołalnie zakochana.
Lubię noc. Gdyby nie ciemność, nigdy nie zobaczylibyśmy gwiazd.
Czyż nie jestem najdoskonalszym drapieżnikiem na świecie? Wszystko we mnie cię przyciąga, pociąga, kusi mój głos, moja twarz, nawet mój zapach! I po co to wszystko? (...) I tak mi nie uciekniesz.(...) I tak mnie nie pokonasz.
Usiłujesz powiedzieć, że jestem twoim ulubionym gatunkiem heroiny?
Gdybym mógł śnić, śniłbym tylko o tobie. I nie wstydziłbym się tego.
Tak łupnęło oświadczyła Alice że myśleliśmy już, iż kosztujesz Belli na lunch, i przyszliśmy zobaczyć, czy i nam coś nie skapnie.(...)
Przykro mi, nie podzielę się. Nie mam jej jeszcze dosyć.
I znów zmierzch zamruczał pod nosem. Kolejny dzień dobiega końca. Choćby nie wiem jaki był piękny, jego miejsce zajmie noc.
Już niemal sto lat Edward nie może znaleźć dla siebie towarzyszki życia. Dziewczyna dotknęła mojego policzka lodowatymi palcami. Teraz pojawiłaś się ty. Tylko my, którzy znamy go od tylu lat, jesteśmy w stanie dostrzec, jak wielka zaszła w nim zmiana. Czy sądzisz, że któreś z nas byłoby zdolne spojrzeć mu w oczy, gdyby przez następne sto lat miał być pogrążony w żałobie?