z deka chujowo jest okłamywać siebie, że wszystko będzie w porządku jeśli ma się tą świadomość, że sprawa ciągnie się latami. może łatwiej byłoby po prostu odpuścić, dać za wygraną i mieć spokój, ale przecież ja zawsze muszę sobie utrudniać życie. trzeba widzieć w tym jakieś plusy - przynajmniej nie jest nudno. codziennie coś się dzieje, codzienna walka z samym sobą i nie tylko. czasem mam już po prostu dość, mam ochote zamknąć się w pokoju, pobyć sam na sam z własnymi myślami ale niestety zawsze znajdzie sie wymówka, żeby mi w tym przeszkodzić. miałam złudną nadzieję, że wyjazd do IRL jednak coś poradzi na to wszystko a czasem jest jeszcze gorzej. pięknie jest się zwijać z bólu podczas spacerków, zadręczać się o minione wydarzenia, mieć głowę pełną domysłów i chujowych myśli. ale cóż, trzeba ogarniać dalej i grać piękną szopkę w domu.
FUCK IT ALL!