photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 16 LISTOPADA 2014

Uwielbiam go. Spędziliśmy ze sobą całą noc. Dosłownie. Spałam może 2 godziny, ale nie żałuję. Nie wiem, kiedy nadarzy się kolejna taka okazja.

Wciąż nie umiem się na niczym skupić. Powinnam się uczyć, a myślę tylko o nim. Nie zdaję z niemieckiego. Wciąż czuje jego usta na swojej szyi. Jutro sprawdzian z najważnejszego przedniotu w szkole. Czuje jego ręce na swoich biodrach. 2 tygodnie zaległych lekcji. Czuje jak mnie przytula, czuje się tak bezpiecznie... Przez caly dzień po tej nocy chciało mi się płakać. Czułam się jakbyśmy się rozstawali na cale życie. A to tylko kilka dni do następnego spotkania, do następnego dotyku.

 

W końcu powiedział mi całą prawdę o sobie. Coś, o czym wiedzieli jego najbliżsi znajomi. I coś, o czym nie wiedział prawie nikt. Ciesze się, że mi ufa. Ale na nic z tych rzeczy nie zasłużył. Chcę, żeby tym razem było inaczej. Nie chcę go skrzywdzić. Staram sie podchodzic zimno do tej relacji, ale czuje że z tego może być coś większego. Oboje się przejechaliśmy na ludziach. Teraz rozumiem podstawy jego zachowań. Ale nikt nigdy mnie tak nie traktował... Nigdy nie czulam się tak kochana, tak potrzebna, tak zauważana i doceniana. Oglądaliśmy razem film, za każdym razem kiedy delikatnie całował mnie w ramie, policzek czy szyję, czułam się jakbym śniła. Przez chwile zapomninałam, że to dzieje się naprawdę. Nigdy się tak nie czułam. Potrafi sprawic, ze czuje się przy nim bezpiecznie, jak małe dziecko przy ojcu. Ale potrafi też sprawić, że czuje się jak kochana, najseksowniejsza kobieta na świecie. Jego kobieta. To jest niesamowite...

 

Po ostatnim "związku" bałam się zbliżeń. Podświadomie tego unikałam, bałam się bliższego dotyku, nagości. Wszystko przez jednego, ehm, osobnika. Chciał mne wykorzystać, nie akceptował odmowy, zależało mu tylko na jednym. Kiedy nie dostawał tego, czego chce, wjeżdżał mi na psychikę... Kiedyś siłą mnie rozebrał, to było przegięcie. Balam się, że w końcu coś mi zrobi. Że w końcu może mnie zgwałcić. Więc uciekłam. Powiedziałam mu że to nie to, że coś we mnie zgasło. Obejrzeliśmy film, odprowadizł mnie na przystanek, pożegnałam się z nim i już nigdy więcej się nie spotkaliśmy sam na sam. Odzywał się do mnie jakiś czas temu, jako stary kumpel. Nie potrafię być niemiła, pogadałam z nim, proponował spotkanie. Powiedziałam że się jeszcze zgadamy. Czułam jak zrzuca całą winę na mnie, mówiąc "gdybyś nie przestała się tak nagle odzywać". Nie rozumiał swojego błędu. Nie rozumiał, że ktoś może nie chcieć iść z nim do łóżka. Bałam się później takich zwiążków. Z starszymi, "bogatszymi w doświadczenia" chłopakami. Mój zabił to wszystko. Lubi ta myśl, że jestem czysta, niewinna. Chce myśleć, że nikt wcześniej na mnie nie patrzył, nie dotykał mnie. Nie chce, żeby ktokolwiek mnie skrzywdził. Dlatego mimo wszystko, przez ostatni rok wciąż był przy mnie, nie ważne czy kogoś miałam czy nie. Kiedy wczoraj dowiedział się o incydencie z poprzednim chłopakiem wycedził przez zęby "...takich rzeczy się nie robi..." i mocno mnie przytulił. Nie potrzebowałam niczego więcej. Żadnego więcej słowa. Zaufałam mu. Całkowicie. Nie pozbyłam się wstydu, to był zwykły strach, który nagle gdzieś uleciał. Nie przekroczył żadnej granicy, nawet do niej się nie zbliżał. Jest po prostu wspaniały. I jak nikt inny, liczy sie z moim zdaniem. 

 

 

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika bastion.