photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 5 MAJA 2015

A to zdjęcie robiłam prawie rok temu... Szybko uciekło. Między palcami. Co się stało przez ten rok? Nic. Za miesiac mam osiemnaste urodziny, z jednej ztrony przecież tak bardzo oczekiwane,z drugiej strony... Nie chcę sie do nich przyznawać. Reaguję lękiem kiedy uświadamiam sobie że w tym roku będę pełnoletnia. Niby nic się nie zmienia, prawda? Niby. Ale tak naprawdę wszystko wywróci się do góry nogami. Od roku zastanawiam się nad pójściem do psychologa. Ktoś może w końcu mi pomoże, ogarnie. Zdecydowałam że to zrobię. Gratulacje dla mnie, rok mówiłaś że nic się nie dzieje, że nie pojdziesz bo po co. Teraz mówisz "spoko pójdę" a wybierać się bedziesz kolejny rok. Boje się że po osiągnięciu pełnoletności wszystko mi sie zawali. Obiecałam sobie, wyobrażałam, że jak skończę 18 lat będę już kimś. Ludzie w szkole narszcie spojrzą na mnie z zazdrością, w środku gryząc sie z myślami "kurde, jednak źle ją oceniliśmy", wszyscy którzy mowili że nic wielkiego nie zrobie będą rwac sobie włosy z głowy. Że pokażę ojcu że jednak to co robię to nie są głupoty. Ten rok mial być mój, bylo tyle planów, marzeń, gotowych scenariuszy i... Nic. I wciaż jestem tam gdzie byłam. Z pogłębiajacym się dołkiem i myślami samobójczymi. Zabawne. Nie boje się śmierci, boje się że mi nie wyjdzie. Że nawet kurwa nie będę potrafiła sie zabić. Z jednej strony tak bardzo chcę już nie zyć. A z drugiej... Przecież mam kochającego chopaka, który jest dla mnie wszystkim. Dl którego ja jestem wszystkim. I dalej myślę o tym jak się usunąć z tego świata i już nikomu nie wadzić. Ten rok był pełen zmian w małej, wąskiej kategorii. Zmieniłam się jako ja w związku. Na lepsze, na gorsze, nie wiem. Wiem że on jest wspaniały, potrafił przełamać we mnie wszelkie lęki, potrafił sprawić że mu zaufam bezgranicznie, że odzyskam wiarę, że spojrzę na siebie mniej krytycznie... A ja odplacam się mu tym. Nie chcę mu mówić że idę do psychologa, że mam jakiś problem ze sobą. Wolę przy nim się śmiać, bawić się, szaleć, płakać ze szczęscia. Chce zeby pamiętał mnie jako kogoś wesolego, radosnego, dziecinnie naiwnego. Boję się że jeśli bym o wszystkim mu powiedziala to wziąłby cała winę na siebie. Zaczał myśleć że to on coś robi źle, że nie potrafi mnie uszczęśliwić, że to może przez niego ten stan się pogłębia... A prawda jest taka że przez niego zaczęłam powoli wychodzić z dołka. Wystawiłam z niego głowę, ale wciąż jest za głeboki żebym mogła ot tak z niego wyskoczyc. Wstaje, budzi mnie ale pozwala jeszcze na chwilę się zdrzemnąć, sam wstaje... I budzi mnie po raz kolejny ze śniadaniem, herbatą... Wychodzi do pracy, wieczorem wraca z bukietem kwiatów, robi pyszny obiad... Zabiera mnie ze soba do rodziców, pomaga jeśli o cokolwiek go poproszę... A ja i tak płaczę po nocach, nie potrafię mu się odwdzięczyć za to wszystko co dla mnie robi. 

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika bastion.