Poznałam dziś jego rodziców. Naprawdę, nie sądziłam że nie bede chciała stamtąd tak szybko uciekać. Są fajni, wyluzowani, mili na swoj sposób i fajnie sie z nimi gada, nie ma takiej spiny jak przy moich... Chyba mnie polubili, tak myślę... Bałam sie trochę tego spotkania, ale okazało się ze nie ma czego. Nawet smakował im tort, ktory upiekłam! Jestem z siebie zadowolona.
Walentynki... rano wstałam na trening, on zrobił mi małe śniadanie, po którym dałam mu prezent- bransoletkę. Smiesznie wyszło, bo jak sie okazało poprzednia zerwała się dwa dni temu. Trafilam akurat :P Wyszłam na trening, bylo ladnie, slonecznie... Po treningu otworzył mi drzwi w koszuli i z 3 czerwonymi różami w ręku... Moje pierwsze czerwone róże... W dodadku aź 3! No i on w koszuli, zapiętej tylko do połowy, ajjj... wie jak mi się w niej podoba. Zjedliśmy bardzo fajne już konkretne śniadanko i usiedlismy do walentynkowego meczyku w lola, hahah :D Wieczorem uciekł na koncert dope dod, wrócił o 3 w nocy szczęśliwy jak małe dziecko, no przeuroczy widok, na wejsciu zrzucił z siebie plecak i padł do łóżka żeby się do mnie przytulić i opowiedzieć jak było... Kocham go takiego <3 Coraz czesciej mysle, ze to moze być właśnie to. W końcu to. Najwspanialszy chłopak, jakiego poznałam. Głupio mi było troche w piatek jak wpadlam do niego i caly dzien umieralam z powodu bolu brzucha i glowy... Biedaczek latał co chwile do apteki po przeciwbole, do sklepu po cos, robił mi herbatki, przytulal... To jest własnie ktoś, kogo potrzebowałam. Wiem, ze zawsze moge na niego liczyc. A on na mnie <3
Inni zdjęcia: Z Klusią patkigdJa patkigdPati patkigd:) patkigdJa patkigd;) patkigdJa patkigdMiędzy drzewami patkigdJa patkigdW pedeku patkigd