Romantyczne barwiszonkowe zdjęcie o zachodzie słońca :)
Rano faktycznie byłam w gimnazjum u mojej wspaniałej pani od biologii. W każdej szkole mówią, że dzieciaki są teraz coraz mniej ambitne i jakieś niechętne do nauki, co w sumie nie dziwi mnie, bo żyjemy w dobie zastępowania mózgu technologią w różnorakiej formie. Z ciekawszych rzeczy, dowiedziałam się, że całe gimnazjum rozpływało się z zachwytu nad tym, co napisałam o tej szkole na potrzeby strony internetowej. Ludzie bardzo mnie pamiętają, choć minęły już 4 lata i przewinęło się wiele innych dzieciaków. No i podobno dla mnie czas jakby stanął w miejscu, ponoć nie zmieniam się wizualnie ani charakterem.
Może faktycznie drastycznie nie zmienił mi się wygląd, ale osobowość generalnie ewoluowała, choć nie mam pojęcia, czy w dobrą czy złą stronę. Z tych bardziej negatywnych zmian to przestałam patrzeć na świat przez różowe okluary, co kiedyś było moim znakiem rozpoznawczym. Jako bobas podobno zawsze budziłam się z szerokim uśmiechem, a że dzieciństwo miałam wyjątkowo magiczne i szczęśliwe, byłam zawsze pogodnym człowieczkiem, wierzącym w ludzi, wierzącym w dobro i ludzką bezinteresowność. No ale potem przyszło ciężkie dorastanie i zderzenie z rzeczywistością. Wciąż ta dobra iskierka została, wciąż chciałabym zmieniać świat na lepsze, wciąż wiem, co jest dla mnie ważne, ale jednocześnie widzę, jak te wszystkie górnolotne plany z łatwością się roztrzaskują. O pieniądze, o możliwości, o ludzi, nie zawsze przecież przychylnych. A z drugiej strony są też anioły stąpające po ziemi. Ludzie gotowi do niesienia pomocy, pełni empatii, próbujący zrozumieć. Są zwierzęta, których reakcje w szczery sposób obrazują ich stosunek do nas i naszych poczynań.
W ciężkich chwilach chciałoby się wrócić do tego, co było kiedyś. Do zasypiania bez żadnych niepokojących myśli kłębiących się w głowie, do życia bez strachu, że znów stracisz coś dla ciebie cennego i to akurat wtedy, gdy będziesz tego najmocniej potrzebować. Po prostu tęskni się do takiego szczerego szczęścia. Jednak po latach okazuje się, że byliśmy po prostu w pewien sposób chronieni przed złem. Swoją własną nieświadomością pewnych kwestii, prostotą w postrzeganiu świata, a nawet celowymi działaniami otaczających nas ludzi. Dopiero niedługo przed śmiercią dziadka dowiedziałam się, że już od lat cierpiał na wrzody tak, że nie mógł spać po nocach oraz że nie widział zupełnie na jedno oko, a na drugie ledwie co przez postępującą jaskrę. Nigdy tego po sobie nie pokazywał. Gdy działo się coś złego, wszyscy wokół zatajali to tak dobrze, że mały człowiek nie widział nic. Najgorszym szokiem jest ten etap, gdy zaczyna się widzieć samemu i być świadomym rzeczywistości. Świata, który nie jest zupełnie dobry, ale i nie jest zupełnie zły.
No i dlatego właśnie trzeba żyć tak, żeby czerpać z tej dobrej strony życia. Otaczać się ludźmi, którzy dają nam energię, a nie takimi, którzy zdają się ją zabierać. Przychodzi czas, kiedy zaczynasz rozumieć, że priorytety innych wcale nie muszą pokrywać się z twoimi, że każdy jest inny i ma inne oczekiwania wzgledem siebie i świata. I nie ma w tym nic złego, to normalne, bo to, jacy jesteśmy, w dużej mierze zależy od tego, co przeżyliśmy i w jakim środowisku dorastaliśmy. Cały sęk w tym, by szukać ludzi o podobnym spojrzeniu na rzeczywistość. Nie trzymać się na siłę tam, gdzie ewidentnie czujemy się jak niepasujący puzel. Tu nie pasujesz, a może jakaś inna nieskończona układanka ma puste miejsce i czeka właśnie na ciebie?
Po bioli chyba zacznę malować lub pisać, bo mnie wena roznosi. I jeśli aktywność się nie poprawi, to prywatyzuję bloga. Ślady ludzkiej bytności tu są znikome, a jednak ludzie czytają. Moje notki coraz bardziej przypominają kartki z pamiętnika, więc w sumie czemuż miałyby nim nie być. Przynajmniej gdzieś się wygadam, a nikt nie wykorzysta moich słów przeciwko mnie.
Inni zdjęcia: Ja nacka89cwa;) virgo123:) nacka89cwaBella patki91gd 1514 akcentova*** itaaanJa nacka89cwaJa nacka89cwaAksamitki i bielinek :) halinamzadaszony mostek elmar