To dzień jak każdy inny,
Wstaję patrze w lustro, wyrok wydany-winny,
Zimna woda by otrzeźwieć pijane źrenice,
Znów zmęczenie zakreśliło pod oczami swoje granice
Ręka drży, brakuje jej bliskiego uścisku
Struny głosowe już też mają dosyć
Jeszcze trochę wody by policzki zroszyć
I pójdę, bo nie trzyma mnie już nic tu
Przechodzień jak każdy inny, szara jednostka społecznej machiny
Odizolowany przez uczucia i słuchawki w uszach
Przegranej miłości czuje się winny
Do samoudręcznia dąży jego dusza
Może niemym krzykiem woła o pomoc
Może jeszcze chce walczyć o Nią
Póki co na swojej drodze przystał
Czeka, aż jego serce będzie twarde jak kryształ