Wróciłem, nie ten sam co przed dwoma latami założył tutaj konto. Dwa lata temu, założyłem tu konto zainspirowany przez miłość mojego życia. Dziś? Dziś to dzień który będzie taki sam, jak każdy kolejny inny. Nie wiem, staram sie pozbierać, wyjść z tego dołku do którego powoli sam kroczyłem przez ostatni rok. Samodestrukcja? Być może. Wszystko co mnie napędzało przez ostatnie dwa lata, miłość do Pauliny- it's done, over. Czemu jednak dalej mimo upływu czasu przychodzą bardzo często momenty w których siadam na parapecie i tylko patrzę na te cholerne Warszawskie niebo i czekam na deszcz, żeby móc wybiec na ulicę i mieć usprawiedliwienie, że mokre policzki mam od kropli deszczu, nie od kropli łez... To zdjęcie- to chyba ostatni z momentów kiedy czułem się naprawdę szczęśliwy. I tak pewnie tego Paulinko nie przeczytasz, ale wiedz, że przy Tobie czułem, że miałem wszystko...
It's time to move on. Ale w którym kierunku mam pójść? Obrócę głowę na północ- chłód samotności powieje w oblicze, Obrót o trzy, sześć , zero stopni- pustka.
Studia- miałbyć nowy początek, a ja dalej jadę autobusem pełnym apatii ze słuchawkami w uszach w których tylko słyszę słowa:
,, Zostań, potrzebuję Ciebie tu
To co w sobie mam tylko ciągnie mnie w dół"
Ile dałbym, aby usłyszeć te słowa. Jak widać dalej nie zmądrzałem, jestem głupi myśląc, że to może się zdarzyć.
-Pesymista
Nieprawda, jestem tylko realistą- z przymusu, nie z własnego wyboru.