Witam i jednocześnie żegnam Was, kochane.

Wiem, że nie za często tu bywam przez szkołę i natłok nauki, ale nie chcę znowu zniknąć na jeszcze dłuższy czas bez pożegnania. Otóż nie kończę przygody, życia z photoblogiem, ale niestety najprawdopodobniej, a raczej na 100%, nie będę miała możliwości dodawania wpisów. Otóż jadę na turnus rehabilitacyjny na dwa tygodnie. Teoretycznie powinnam tam być dopiero w poniedziałek, ale wyjeżdżam już dzisiaj. I wrócę dopiero nad ranem 28 października.

Czeka mnie bardzo trudny okres. Muszę się tam jakimś cudem nauczyć na konkurs kuratoryjny z polskiego oraz przeczytać książki, które mam tam zapisane jako obowiązkowe. O lekturach do szkoły na lekcje nawet nie śmiem marzyć, nawet ich nie wypożyczyłam. Wydaje mi się, że pani zrozumie, że nie miałam możliwości.

Jak wrócę zaczynam nowy rozdział z odchudzaniem. Od 4 listopada ruszam z nową dietą. Dietą paryską. Nie wiem, ile ważę. Nie chcę wiedzieć. Boję się. Ale nie może być aż tak tragicznie. Łude się, że nie przytyłam ponad liczbę 65kg, ach, ten mój optymizm :D

Tak więc wyjeżdżam na trochę ponad dwa tygodnie, a jak już wrócę do domu, to się do Was odezwę, obiecuję <3

Kochane, chudnijcie jak najwięcej, a ja mykam się pakować, bo jeszcze jestem w lesie!

Bajbaj <3