Mam dziś dzień z serii "I just don't know what to do with myself". Anyż to zło, naprawdę wielkie zło.
No nic, przynajmniej lato jest naprawdę fajne i oprócz cholernych egzaminów w tym tygodniu plażing siądzie przynajmniej i inne fajne sprawy także!
W ogóle jest beka nie z tej ziemi, bo po udzieleniu się w grupie perpiniańskiego uniwersytetu, rzuciły się na mnie jakieś Murzyny stamtąd (to znaczy ja nie mam nic przeciwko Murzynom, ale). To mnie skłoniło do obczajenia zawartości tej grupy i okazuje się, że jednak stanowią oni dość porządny procent populacji Perpi. Wspomniałam o tym podczas poobiedniej pogawędki, a bidny Fader najpierw powiedział, że mam tam nie jechać, a teraz chodzi ze smutną miną po domu i powtarza, że wszystko było prostsze, jak byłyśmy małe. Za to Miśka ma ubaw po pachy, chociaż tak do końca to nie ma śmiania, to jest poważna sprawa :D
Dobra, czas na czytanie wywodów na temat tego, przez co odmienia się czasownik francuski. Po francusku. Tłumaczenie na polski i tak nie ma większego sensu w związku z brakiem polskich odpowiedników dla połowy słów, także myślę, że we wtorek czeka mnie bekowy egzamin. Ale cóż, życie.
och, Jake
http://www.youtube.com/watch?v=xLDY1z6WavQ !
http://www.youtube.com/watch?v=RVGzKgZWcGg !