Messy.
Rzadko przyznaję się do czegokolwiek, ale umieram z tęsknoty. Czuję się zdezorientowana i koszmarnie samotna. Nie smutna, ale jakaś taka opuszczona. Otacza mnie mnóstwo ludzi, każdy chce dla mnie dobrze, a ja na nich wszystkich marszczę brwi. Spakowałabym ich w ozdobne pudełeczko i bez mrugnięcia okiem wymieniła na kogoś innego. Lato minęło, znowu będę zamarzać.