Trochę Harley Davidson, a trochę Harley Quinn.
Mam wrażenie, że próbuję to poskładać z piasku kinetycznego - trzyma jakąś formę tylko wtedy, kiedy trzymam to w dłoniach. Gdzieś za moimi plecami rozpada się mój własny świat, ale przestało mnie to obchodzić. Ja później, ja na końcu. Może kiedyś, może się uda.
W żadnej aptece nie ma moich leków. Miły pan farmaceuta tłumaczy mi, że nie ma ich nawet w hurtowniach. Och, tego mi właśnie brakowało. Zwierzęcych krzyków w poduszkę. A może ból otępi mnie na tyle, że będzie mi łatwiej znieść to wszystko?