Człowiek ,człowiekowi nóż włoży. Nie da się nie robić dziś nic. Każdy skacze pomiędzy niebem,a piekłem. Zatacza swoje marzenia które po drodze giną,nie pamiętając ich gubimy się . Przychodzi dzień ,brak czasu i smutek. Pierwszy etap depresji,jedynie rozpacz zostaje. Patrzysz się w lustro,zauważywszy pustkę, uciekasz od samego siebie. Nic się nie liczy,żaden uśmiech,sen czy przyjaciel. Spadasz coraz szybciej,prosisz Szatana by umilił cierpienie. To piekło zna tylko smak krwi.. Jednak on ucieszony pragnie tylko śmierci w tym świecie. Bierzesz kredkę i chcesz narysować swój raj,on zamazuje tylko róż,czernią.Prośby na nic się nie zdają. Nie znasz swego imienia, upadasz. Bezradne ciało chwieje ,sam się zabijasz. Zgadujesz ostatnią godzinę która jest najbliżej. Czujesz zimno,w twym ciele gorączka która wypala nadzieję. Zamykasz się, z dala od przekleństw. Stajesz się sceptykiem. Na minutę masz tysiąc myśli, Twoja wyobraźnia szaleję. Dopiero teraz boisz się. Patrzysz na matkę,żal Ci jej. Przecież ona nie wie że za chwile straci kogoś kto był jej pokojem. Spokój rozwiał ten deszcz, łzy spływają, nikt się nie pyta dlaczego . Oszukany, złamany,nadal nie pokonany. Chesz cofnąć ten czas, pytasz się Boga czy szanse da. Zamykasz oczy, to nie fikcyjna jawa. Budzisz się pomiędzy chmurami,szczypiesz ręce. Nie czujesz bólu, gdzie jestem? Odpowiedz sobie sam. Nadajesz drzewom chłód, sercu zlodzone uczucia. W przepaść spoglądasz, rodzice którzy oddali by życie swe,dziś płaczą, wracasz. Twój gest jest tak delikatny,oni nie odczuwają go. Głos tak cichy, że nie słyszą. Z powrotem dostajesz się do bram, miejąc na sumieniu rodzinny żal. Sumienie jest karą, nie możesz przymknąć powieki,są zmuszone ,lecz nie chcą. Teraz jest inaczej,jak starszek patrzysz czy dasz radę. Gdziekolwiek idziesz, za rękę chwytasz dzień. Miesza sie z nocą, nie masz tam pewności ani uśmiechu. Ruszasz przygnębiony, wspomnień nie da sie przytulić. Poranek wstaje,tam nie ma słońca. Czekasz jak ich zobaczysz, jak rozpłynie się mgła, młodsza siostra, zrobiła co Ty. Koleżankom powiedziała że ma raka. Spisek losu jest nieprzewidywalny, ten kto to czyta niech wie że kiedy tam pójdziesz. Jesteś więźniem w klatce. Gotowanym na ogniu ,lawa zalewa drzwi do wiary o lepsze jutro. Zanim weźmiesz żyletke, spójrz na swe ciało jakby było brata. Go nie skrzywdzisz. Niewolnikiem bądź ale prawdy. Nie oszukuj siebie,to co zrobiłeś jest niewybaczalne. Zaufaj sobie,przejdziesz to. Tylko patrz przed siebie.