ehh Dąbrowa.. : gotowanie (makaron z keczupem i parówkami), happy meal (wódka+kieliszek+sok), trochę nieudane wyjście do klubu, tańczenie, śpiewanie, wymyślanie nowych słów przez J., odliczanie do północy, składanie życzeń Gosi ;* , słitfocie w lusterku, odkładanie kasy na bilet żeby nie wydać wszystkiego na alkohol ;d, prawda czy picie :D, ćwiczenia o 2 w nocy :D śpiewanie w pociągu, beka z autobusu i wiele wiele innych pozytywnych rzeczy, które mogły mi wylecieć z głowy... :D i tak naprawdę, to pomimo że nie wszystko wyszło tak jak chcieliśmy, że czasem coś psuło nam nastroje, smuciło nas, to nic bym nie zmieniła w tych dniach (może tylko to, że np. Monika nie mogła tam z nami być...), w tym jak je spędziliśmy. bo liczy się to że byliśmy razem, że mogliśmy na siebie liczyć i zajebiście się bawić nie martwiąc się o nic. szkoda tylko że byliśmy tam tak krótko...
kocham Was tak mocno, że nie wyobrażam sobie, żeby można by było jeszcze mocniej! <3