3 dni na rekolekcjach trochę mnie odmieniły, a szczególnie spowiedź od której uciekałam jak tylko się dało od sierpnia. teraz czuję się tak jakby spadła ze mnie tona kamieni, która już od dawna na mnie ciążyła. może to tylko taki chwilowy stan, ale wiem na pewno, że chciałabym żeby się utrzymywał już zawsze.
cholernie boję się utraty najukochańszej i obdarzającej wszystkich dookoła bezinteresowną miłością osoby na Ziemi jaką znam... Babciu, modliłam się za Ciebie przez te 3 dni. już od 18 lat zaznaję Twojej miłości, ale ciągle mi mało Twoich opowiadań, tego, że kiedy nie jestem w najlepszym nastroju tulisz mnie do siebie i wszystkie smutki odchodzą, tego, że odkąd tylko pamiętam mogłam na Ciebie liczyć, Babciu. wiem, że to głupie, że piszę to wszystko tutaj, ale nie mam jak teraz z Tobą porozmawiać, a bardzo mi tego brakuje... wiem Babciu, że jesteś silna, zawsze byłaś, i że dasz sobie radę i .. i że zostaniesz z nami jeszcze wiele lat :( kocham Cię Babciu z całego serca, wszyscy Cię kochamy!