Żyję. Wróciłam i przyznaje, że było na prawdę poztytywnie. W ogóle mam dziś jakiś taki bezkrytyczny dzień, całkiem mi się to podoba. Bieszczady jednak na prawdę są piękne (kolejny przejaw bezkrytycyzmu!). Po kiedysiejszej wyprawie na Połonine Wetlińsą dziś padła propozycja Małej (w porywach do raczej nieosiągalnej ze względów czasowych Dużej) Rawki. W sumie niegroźny szlak z ładnymi widoczkami. Moment załamania to 0, 5 km pod stromą górkę, ale skoro panie w klapeczkach ( tak, było takich kilka.. a przecież każdy wie że klapki w górach to coś równie idiotycznego jak struś na Wielkanoc) dały radę to każdy inny też. Ogólnie rzecz biorąc wycieczka udana, ale na dłuższą metę Bieszczady, Tatry, wszelkie góry i nawet górnictwo też nie dla mnie, mimo że kondycja jakaś tam jest.. . Jutro zapowiada się kolejny ciekawy dzień - warsztaty hip hopu, a pojutrze bodajże hause (tudzież w odwrotnej kolejności) ...