Stare, stare ale co tam.
Piątkowy powrót autobusem, jacieniemoge, normalnie.
Ludu w uj.
Na szczęście fajna podróż, mimo że przestana cała prawie.
Rozmowy o głupotach wciagają.
Kolego, dzięki.
Ale nigdy więcej w piątek autobusem, NIGDY!
A wczoraj wieczór z WIktorią, szalonym dzieckiem.
Dzisiaj mamy 1 grudnia już, święta, święta!
A praca na emisję głosu jeszcze nie napisana, fuck!
Dobra, Mój Kochany przyjeżdża i to jest świetne w tym dniu!:*
Papa.