Patrzę przez okno i zastanawiam się.
Gdzie się podziało moje emocjonalne podejście do życia?
Czy nie zacząłem troszkę za bardzo polegać na mózgu?
Na chłodnej kalkulacji i analizie?
A gdyby tak przestać myśleć o tym co dla mnie najlepsze i zdać się instynkt?
No, co wtedy?