A jednak udało mi się dodać notkę, chociaż nie było to łatwe. Niby weekend w domu, ale tak naprawdę więcej czasu spędziłam poza nim. W piątek po treningu było już ciemno, więc tylko się przywitałam i poszłam ogarniać fejsa, bo muszę się do tego przyzwyczaić, że neta będę teraz miała tylko na weekendy. W sobotę pod wieczór pojechałam do kościoła, potem do Hani, a następnie dożynki. Dzisiaj od 9:00 do 17:00 byłam na turnieju, na którym się nudziłam :o. Ale co tam, takie życie. Nie będę się rozpisywać, bo jestem zmęczona. Jutro już pobudka o 5:00 i pociągiem do Bydgoszczy.
Wracam w piątek, zią :*