duszę się.to powietrze jest tak ciężkie.pełno tu wspomnień,niedokończonych zdarzeń,niedopowiedzianych słów.potrzebuję zmian,czegoś nowego,innych ludzi,innego klimatu,powietrza,którym w końcu da się odetchnąć.wydawało mi się,że te marzenia,nadzieja i złudzenia mają sens.wydawało mi się...teraz nie zostało nic,prócz kilku myśli,których nie można nazwać marzeniami.pozostała pustka.pozosstała obojętność i nocość.czy tego pragnęłam? czy o to walczyłam?
ktoś ostatnio zapytał mnie: " Wiesz po co są problemy? ". nie odpowiedziałam. dodał:" Żeby udowodnić pierdolonemu losowi,że zawsze dajesz radę." teraz już to wiem.