chyba nie bedzie domu na Mont Blanc.
nic chyba nie będzie.
gdy rozczochrane myśli o ostrych zębach uciekają z klatki, wszelkie rozsądne plany biorą w łeb.
co zrobić, żeby uwierzyć?
kłebęk nerwów. kłebęk zębów.
stare, dobre "straszę was żeby zapomnieć, jak bardzo się was boję"
labirynt płata figle.
wydaje mi się, że niektóre ściany zmieniają swoje położenie. że wyjście graniczy z cudem.
może ktoś stanie przy bramie i zawoła?