return po długiej nieobecności...
w końcu mam jakieś zdjęcie...
z Justkiem moim kochanym:*
Zatonie 2008...:)
new feelings...?
nowy rodzaj...
nowy stan...
new kind of loneliness...?
bo uczucia przychodzą z czasem...
new time...?
wskazówki zegara...
skierowane na czekanie...
new circumstances...?
bo nigdy nie wiadomo...
co się wydarzy...
coraz częsciej miewam napady melancholii...
przytłaczająca codzienność...
i...
konsekwencje swoich złych decyzji...
choć na pozór to bzdura...
rzutuje to na całą egzystencję mojego życia...
jak w innym świecie...tak się właśnie czuję...
no ale z drugiej strony....
lepiej mi z Nim...
zakochana na nowo...
juz się nie wstydzę...
podnosić rąk...
czy tańczyć...
mimo tego, że We are poor...
to mam więcej niż gdybyśmy byli a wealthy people...
dużo dostaję...i dziękuję...:*
juz się powoli przyzwyczajam...
już wiem skąd to mam...
paniczny strach...
jest lepiej...
bo przecież po co się martwić na zapas...?
duchowe dziedzictwo...
taa...
taki niechciany spadek :P
a w sobotę będzie fajnie...
w końcu razem....:)
Oluszka kochana moja:*
będzie super...zobaczysz...:)
konfa w Gorzowie...:)
jak zawsze...
My relationschip with her will be restore...:*
cieszę się...
jeszcze dwa dni...
i nadal czekam...
już nie zmienie decyzji...choć bym chciała...
i postępowanie wbrew sobie w tej kwestii
jest łatwiejsze niż wstawanie na 8 do szkoły...
ale też ciężkie...
a tak mnie korci...
niewyobrażalnie...
i czasem nieświadomie mi się zdarza....
a potem się łapię za głowę...
nie jest to chyba nic złego...?
gwinciara ze mnie...:P
no dobra...
na koniec rymowanka...:) :
"żeby życie miało smaczek, najpierw mąż, później dzieciaczek..."
hehe:)
każdy Wschód słońca...
Ciebie zapowiada...