Jakbym został dentystą to byłby paradoks stary
Co do żółtego koloru w tym przypadku potrzebne czary
Mam talen do odkładania na później, pobite gary
Na palec pod budke chyba zawsze byłem ostatni
Lubię wyglądać, gry nie dla mnie, eufenizm nie złote szaty
Staram się być realistą, może to przez wszystkie straty
Starszy mi powie, jak mogę na to czas tracić
Ja młodszemu podpowiem, ze nudy to wybor, nie takie czasy
Nienawidzę gdybać przecież przyszłości nie zobaczysz
Wolę przewidywać i być gotowy na to na co się trafi
Widziałem już troche, stety nie bierze mnie na płacz i
Czekam na jakąś wojnę, bo bitwy są dla słabych
Mam słabość do kobiet, do słodyczi i do kawy
Zawsze brakuje mi milimetrów tak samo jak witamin
Z gory jestem zdecydowany, często głupi i trefnie słaby.
Ale co do kompleksów to mam je gdzieś, wiesz? Czaisz?
Nie mam ego w kosmosie, posury nie mam jak arni
Czuje rap bardziej niż wy, choć nie jestem czarny
Lubię głośno sluchać muzy, skakać biegać no i tańczyć
Lubię wyjść nocą na osiedle, patrzyć w górę no i marzyć
Mam parcie na chmiel, lubię sączyć sobie browary
Troche woda brzegi rwie, bo często nie wypuszczam pary
Milcze jak niemy, później wyżywam się na kartki
Lubię się domyślać, a świadomość mi geny dały
Co za tym idzie, że jestem pewny siebie i śmiały
Bo nie powiesz nic więcej złego o mnie, niż te litery dały
Niszcze argumenty, byś poczuł ten ból na krtani
Chce by cie zatkało, bo nie wymienisz już żadnej wady