Wybacz mi mój narcyzm, mówię serio nie na żarty
Częściej wywołuje lawinę niż zakładam jakieś narty
Haha a uparty jak kanciarz w karty,
A nos mam zadarty jakby w przodkach był pterodaktyl
W płucach mam dwa harty, w uszach grają mi harfy
Chce więcej mieć jak każdy, nie pożyczam nigdy, dam ci
Bo wiem co mam, ty masz pociąg do amfy
Ja układam tylko tory, bo mój pociąg jest na stacji
Lubię strzelać bramki, długie nogi, dobre majki
Kocham maczać palce, nie przepraszać, mieć zakwasy.
Lubię moje miasto, ale to bez przesady
Kocham zerowe, malbork, pierwsze za wspomnienia dzięki stary
Wkurwiają mnie układy, pucek za nie dawanie rady
Gimnazjalne bary i brak drobnych do zapłaty
Żaden ze mnie rodzynek, ani pępek czy matematyk
Ale wiem co we mnie drzemie, bo sumuje tylko fakty
Jarają mnie najki, żółty kolor, kolor, czarny
W testamencie napisze, że do trumny chcę mieć dunki
Mówią wróbel, mówią pamela, mówią emem, mówią mały
Niektórzy mówią chamie, bo nie kłamie jak reklamy
Szybko się przywiązuje, taki już mój los marny.
Rzadko mówię dziękuję, komplementami nikt się nie karmi
Często mówie powodzenia, by poczuli to co ja dziś
Żadna homeostaza, tylko adhezja do prawdy
Lubię się uśmiechać, ale nie śmieszą mnie wszystkie żarty
Uśmiech to luksus, all inclusive to nie każdy
Uwielbiam mówić smacznego, przytulać się, dobrze bawić
Znają ci co słuchają i wiedzą że mój umiar ma miarę kary