Ta bransoletka miała mnie motywować, miała mi przypominać o diecie, celu do jakiego dążę. Ale dupa. Jak zwykle wszystko pieprzę na maksa. Jestem beznadziejna, nie mam ani odrobiny silnej woli. Będę grubym wieprzem do końca życia. Ostatnio nie mogę patrzeć w lustro, bo mam ochotę rzygać na widok własnej gęby. Teraz najchętniej bym się urżnęła w trupa, ale nawet i tego nie mam jak zrobić. Wiele byłabym w stanie teraz zrobić, żeby nie myśleć, nie czuć...Jest źle, coraz bardziej źle...Nienawiść do samej siebie ostatnio bardzo mnie męczy, boję się, że kiedyś posunę się w tej nienawiści jeszcze dalej. Żyletka, prochy, alkohol? Kto wie...