Mały inwalida.
Po ciężkiej operacji jak dla kota.
Kuleje i już raczej normalnie chodził nie będzie.
Drut w tylnej łapie.
Nie tak łatwo nas zabić.
Wyliżemy się obaj ze swoich ran.
To dziwne bo nie da się nikomu dotknąć a wczoraj przyszedł sam i mruczał kładąc mi się na kolanach z łapkami jakby przytulał.
Damy radę Panie Lucek... damy radę...
Bo my zawsze spadamy na cztery łapy.
A w piątek Piekary Śląskie.
Czas coś ze sobą zrobić.