Tak ten festiwal był potrzebny. Katharsis nastąpiło.
Besatt jak widać nie zawiódł.
Colossus'a znam już trochę czasu. Zaciągnął mnie na backstage. Piwkowało się w doborowym towarzystwie. Z jednej strony Christ Agony z drugiej Besatt. Obok Roman Kostrzewski a gdzieś kręcili się co chwile czesi z Inferno.
Nie zapomnę tej nocy długo. Świetne koncerty. Ale noc zostanie w pamięci na długo.
Ogromnym zaskoczeniem było też to, że podchodzili do mnie ludzie których widziałem pierwszy raz w życiu i mnie znali. "Ty jesteś z Morte ! Mam waszą płytę". To się nazywa być sławnym ? To było miłe.